Trochę tęsknię do tych czasów kiedy się nudziłem.
To znaczy, to nie do końca tak, że się nudziłem, bo jako pierworodny syn, nie mając towarzystwa zawsze potrafiłem sobie własny czas jakoś zorganizować.
Robiłem mikstury ze wszystkiego co było pod ręką, śpiewałem i nawalałem kijem w szczebelki balkonu robiąc w ten sposób koncerty dla mieszkańców osiedla, podbierałem starszym aparaty i „przybliżałem sobie”, a po pewnym czasie, gdy miałem już rodzeństwo organizowaliśmy z kumplem „porwania” i inne uprowadzenia naszych braci.
Tęsknota wolności
Zawsze potrafiłem się czymś zająć. Tak więc, moja tęsknota nie jest dokładnie wspomnieniem czasów, w których się nudziłem. Jest raczej tęsknotą do wolności, w której nie było konieczności.
Teraz – pomijając to, że otacza Cię internet, dziesiątki używanych codziennie aplikacji, tysiące newsów i informacji, gier, mediów społecznościowych, idealnych ryjów znajomych (które widzisz codziennie po kilka razy) przewijających się w streamie – nie tyle nie możesz się nudzić, co po prostu musisz codziennie robić wiele innych rzeczy.
Rzadko kiedy możesz pozwolić sobie na spontaniczne robienie czegoś, co akurat przyjdzie Ci do głowy. Masz obowiązki i zobowiązania. Masz terminy bo jesteś takim poważnym, zapracowanym człowiekiem.
Przyszłość jest dziś
Widzę potencjał w firmach przyszłości, dzięki którym będziesz mógł się trochę ponudzić. Choć coraz częściej mam wrażenie, że ta przyszłość właściwie juz nastąpiła.
W dobie konieczności i obowiązków, gdy pewnych rzeczy nie zrobisz teraz, ponosisz (jakąśtam) cenę. Kosztuje Cię to.
Jeśli chcesz żeby Twoje obowiązki zostały wykonane, sprawy dopilnowane i załatwione, często możesz oddelegować te zadania komuś innemu. I w ten właśnie sposób, zamiast pracować, możesz się trochę ponudzić. Za pieniądze.
Nie potrzebujemy już więc tworzyć firm, które będą nam to udostępniały. One już istnieją, mimo że nie robią tego bezpośrednio i nie nazywają tego w dokładnie taki sposób.
Co się właściwie może stać?
Przy tym wszystkim obawiam się jednej rzeczy. Nigdy nie chciałbym wpaść w przekonanie, że robię coś naprawdę mega-ważnego. Że nie mogę na chwilę wszystkiego odstawić i pójść do lasu. Życzę tego ze wszystkich sił, zarówno Tobie jak i sobie samemu.
Pomyśl. Co tak na prawdę może się stać jeśli nie zrobisz tego czy tamtego? Czy ktoś zginie?
Zawsze, gdy zadasz sobie pytanie „co najgorszego może się właściwie wydarzyć”, dojdziesz do wniosku, że możesz sobie odpuścić i nie obawiać się żadnych poważnych konsekwencji.
Ta sama zasada działa w sytuacjach, w których boisz się lub wahasz się z podjęciem jakiejś decyzji. Często nie masz nic do stracenia. A możesz zyskać.
CO NAJGORSZEGO MOŻE SIĘ STAĆ?