Na pewno znasz zasadę sześciu uścisków dłoni mówiącą o tym, że z pewnością znasz osobę, która zna osobę, która zna osobę, która zna osobę, która zna osobę znającą się bezpośrednio z kimś (często znanym), do kogo chcesz dotrzeć.
Wiesz, odbywa się to za nasadzie:
– Mam kumpla, którego siostra pracuje dla człowieka, który nagrywał Kanyego Westa, który grywa w karty z córką prezydenta.
– Świetnie, poprośmy ją, żeby pogadała z tatą o naszej sprawie.
Dystans ten, w dobie internetu i mediów społecznościowych, na pewno uległ teraz skróceniu, ale przecież nie o teoriach miałem mówić.
Przyszedłeś tu dla Puchatka
Jeśli czytałeś w podstawówce „Kubusia Puchatka” na pewno darzysz niemałym sentymentem przygody tego poczciwego misia. Ale jego fikcyjne historie miały swoją genezę w życiu Krzysia i jego ojca Alana.

Tak się składa, że mam znajomą, której matka znała listownie syna Milnego (jakież to musiało być fascynujące – nie to co te nasze maile teraz).
Postanowiłem więc zapytać ją o okoliczności powstawania powieści, które wbrew pozorom wskazującym na dziecięcą, przytulną i naiwną atmosferę, były wręcz przeciwne.
Jak było na prawdę?
Gdy syn Alana kończył swój pierwszy roczek, ojciec podarował mu pluszowego misia będącego pierwowzorem i inspiracją do napisania kubusiowych przygód.
Milne spisywał je przez kolejne pięć lat, do momentu, w którym, w październiku 1926 roku, powieść została wydana. Dwa lata później na rynku wydawniczym pojawiła się także znana powszechnie „Chatka Puchatka” kontynuująca przygody misia i Krzysia.
I jeśli wydawało Ci się, że cudowne dziecko, Krzyś Milne, miało piękne, pełne przygód pogodne dzieciństwo to jesteś w wielkim błędzie. Otóż historia jest smutna.

Istniejesz tylko w książce, Krzysiu
Przez całe osiem lat, Krzyś był bowiem dla swojego ojca-pisarza inspiracją do tego stopnia, że ten właściwie nie widział w nim żywego syna, którym powinien się na co dzień zajmować.
Ośmioletni chłopiec wychowywał się więc jakby bez ojca (ten wynajmował dla niego opiekunkę) i wcale nie był zadowolony z książki o sobie. Dzieci w szkole łączyły go bezpośrednio z powieściowymi bohaterami, śmiały się i dręczyły. Nienawidził tej książki i nienawidził jej autora.
Christopher Milne, zdefiniowany przez swoją literacką postać, nie mógł więc być zwykłym chłopcem i przez cały czas żył w cieniu swojego fabularnego odbicia jako opiekun i uczestnik życia Kubusia Puchatka.
Podobnie jak jego ojciec, Krzyś pisał książki. Te jednak – znajdujące się niejako pod sukcesem taty i ukryte w cieniu pupularności przygód pluszaka o bardzo małym rozumku – nie sprzedawały się wystarczająco dobrze, a każdy, kto wchodził do jego księgarni w Devon, nie mógł powstrzymać się od komentarza dotyczącego powieści ojca, co bardzo Krzysia przytłaczało.
Jako dorosły mężczyzna był człowiekiem bardzo nieszczęśliwym i samotnym. Poślubił on ostatecznie swoją kuzynkę, za co znienawidziła go matka, a urodzone przez jego żonę dziecko przyszło na świat niepełnosprawne.
Do końca życia (zmarł w 1996 roku) nie cierpiał całej tej otoczki, którą ojciec wokół niego stworzył – de facto bez jego pozwolenia – i która ciążyła na nim do samego końca.
Czuł się wykorzystany i porzucony przez rodziców; ojca zbyt skupionego na pracy, by podarować synowi choćby trochę miłości i nie potrafiącą go zrozumieć matkę.
Nowe zabawki
Piszę o tym dlatego, że w pewnej bibliotece, w której stoją obecnie na wystawie zabawki Krzysia, dokonano ostatnio ich renowacji. A ja pomyślałem, że to idealna okazja wyjaśnić Tobie, że każda historia ma swoje kulisy, które nie zawsze są kolorowe.
Oto, jak odnowiono stare zabawki Krzysia:





Jeśli tym tekstem bardzo zniszczyłem Ci romantyzm Twojego dzieciństwa, możesz mi to wygarnąć w komentarzu. Śmiało – jedyna okazja.