Nigdy nie rozumiałem dlaczego kobiety w pewnym wieku zmieniają fryzurę. Mój historyk z czasów licealnych mawiał, że robią to zawsze w ważniejszych życiowych momentach. Nie chodzi jednak o podcięcie końcówek lub jakieś inne radykalne zmiany. Mam na myśli klasyk – kalafiora.
Nie wiem, kiedy nadchodzi ten wiek. Bo kobiety te zwykle mają już mężów i są już jakoś tam życiowo ustawione. Być może jest to skutek przystąpienia do jakiegoś tajnego klubu lub klanu. Wyobraź sobie tę armię – każda z nich z trwałym kalafiorem na głowie. Być może po prostu stwierdzają, że skoro mąż już jest, to nie ma sensu dalej zapuszczać i dbać o długie włosy. A to błąd.
Pamiętam z dzieciństwa pewną staruszkę, która prawdopodobnie, razem z mężem, musiała znać mój pogląd na tę kwestię. Przychodzili razem do kościoła wolnym krokiem, pod rękę. Wyróżniali się spośród kalafiorowego tłumu.Ona miała średniej długości, siwe, spięte spinką włosy. Nosiła do nich zawsze inny kapelusz, z którego wystawały czasem naturalnie falowane końcówki. On bardzo elegancki i dostojny, zawsze pod krawatem. Widać było, że nigdy nie pozwoliłby żonie na kalafiora, a ta jemu na bylejakość. Piękna para.
Umowa stoi?