Ten wpis jest kolejnym tekstem z serii „Przeżyję ten poniedziałek„. Jeśli nie wiesz o co chodzi, chciałbyś zacząć od początku lub chcesz wrócić do poprzednich playlist, przejdź do pierwszego wpisu z serii.
Mam dla Ciebie dwie wiadomości – złą i dobrą. Zła – dziś poniedziałek; dobra – po krótkiej przerwie wracam do Ciebie z cotygodniowym cyklem „Przeżyję ten poniedziałek„!
Ach no i to nie koniec dobrych wiadomości. Być może pamiętasz, wyszliśmy ostatnio ze średniowiecza i dopiero teraz (nie ujmując oczywiście średniowiecznym kompozytorom) w muzyce zaczyna się coś dziać. Kontynuując przegląd szkoły franko-flamandzkiej w dzisiejszej setliście usłyszysz Jacoba Obrechta – jednego z najwybitniejszych okmpozytorów tego okresu.
Standardowo, bez przynudzania o epoce i dorobku samego kompozytora, który, jak to w muzyce zwykle bywa, czerpał i ulepszał (choć w jego przypadku były to raczej udziwnienia) to, co pozostawili jego poprzednicy nie będę się rozwodził. W końcu to nie blog o historii muzyki. Masz się zresetować na nowy tydzień. Zatem do dzieła!
Przed Tobą pięć fragmentów utworów Jacoba Obrechta. Jeśli chcesz przeżyć ten poniedziałek jeszcze lepiej polecam posłuchać całych mszy, motetów i pasji. Miłego resetowania się!