Sting w Toruniu – czyli jak ukręcić gównoburzę z niczego

„Czasem jestem przerażony byciem Ozzym Osbournem. Ale mogło być gorzej. Mogłem być Stingiem.” – powiedział kiedyś Ozzy Osbourn podczas jednego z telewizyjnych show. I tak, jak nie jestem przerażony ani jednym ani drugim, przeraża mnie zachowanie torunian w internecie. A chodzi właśnie o Stinga.

Otóż piosenkarz postanowił nagrać video promujące jego najnowszą płytę w Toruniu na sali koncertowej Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki. Z tej okazji zaproponował miastu, że wystąpi za darmo, pod warunkiem, że ktoś pokryje koszty ekipy, dojazdu, nagłośnienia itp.

Współorganizację gali wzięło więc na siebie miasto, województwo oraz jej organizator główny i producent telewizyjny – firma SOS MUSIC – a jej ekskluzywnym sponsorem została Grupa Energa.

Jednak jest jedno ale

Artysta zażyczył sobie, aby w takiej sytuacji nie sprzedawać żadnych wejściówek, jak na jego standardowych koncertach, ale na galę i nagrania zaprosić wyjątkowe osoby. Oficjalną trasę koncertową zaczyna bowiem dopiero pierwszego lutego w Vancouver, a nagrania w Toruniu mają być elementem promocyjnym płyty i trasy.

wielkie oburzenie

Gdy tylko informacja zasłyszana przez dziennikarzy na konferencji prasowej pojawiła się w mediach, w toruńskim internecie rozpoczęła się gównoburza za gównoburzą i bóldupy za bólemdupy.

Nie chcę przytaczać komentarzy spod artykułów lokalnych portali ani Facebooka, bo są po prostu niesmaczne. W samym wydarzeniu na Facebooku, na którym nota bene ludzie żądają rzeczy co najmniej śmiesznych, bierze udział ponad 1200 osób, a event ten udostępniono ponad 600 razy. Podobnie wyglądają liczby kolejnych wyrastających jedno po drugim nowych facebookowych wydarzeń.

Te protestujące osoby przedstawiają dwa problemy: 1. nie chcą by miasto wydawało na galę publiczne pieniądze, 2. chcą kupić bilety na wydarzenie.

I wszystko byłoby spoko, gdyby osoby te sprawdziły tylko jak sprawa występu Stinga na Jordankach wygląda w rzeczywistości. Bo wiesz, bóldupienie w ciemno jest łatwiejsze, ale robi z Ciebie i reszty osób stado baranów.

Fakty

Postanowiłem więc przekazać Ci kilka faktów. Co byś był mądrzejszy niż przypadkowy baranek. Otóż po sprawdzeniu kilku cyferek i poszperaniu na stronie UM i Stinga, okazuje się, że układ na jaki miasto idzie z artystą jest dla miasta bardzo dobry. Ba! Można powiedzieć, że przy takim układzie Kujawsko-Pomorskie teoretycznie powinno wręcz jeszcze wisieć Stingowi hajs! Dlaczego?

Otóż podczas zwykłej trasy koncertowej, na samej sprzedaży biletów Sting zarabia ok. 2 miliony złotych (średni koszt biletu to ok. 450 zł * 4800 osób). Dodaj do tego koszty transportu, techników, dźwiękowców, sprzętu i jego amortyzacji, oprawy graficznej, promocji, bileterów, szatni, ochrony, innych niezbędnych przy imprezach masowych służb i sami pomyślcie ile taki koncert może kosztować organizatora.

Pieniądze wydamy na honorarium jego zespołu, transport i oprawę techniczną
~ mówi przedstawiciel producenta Wojciech Zaguła z SOS Music.

Dlatego właśnie ani miasto ani województwo nie jest sponsorem głównym tej imprezy. Jest nim Energa, a Urząd Miasta i Urząd Marszałkowski postanowiły wspomóc wydarzenie jedynie kwotą w wysokości 250 tys. złotych każdy. Jedynie – bo taka promocja regionu to nic w porównaniu z placementem jaki miał miejsce w przypadku „Lekarzy” (ok. 300 tys. zł/ sezon) czy kosztów organizacji nadchodzącego „Sylwestra z dwójką” (ten w latach poprzednich wynosił organizujące go miasta ponad kilka milionów złotych).

Drugi problem rozwiązuje się sam, choć w zasadzie chyba nie do końca go rozumiem. Ja wiem, że jak ktoś jest fanem Stinga, to na pewno bardzo chciałby być na takim wydarzeniu. Ale serio, skoro Twój ulubiony artysta nie chce sprzedawać na nie biletów, bo koncert w Polsce w ramach nowej trasy odbędzie się 27 marca w Warszawie, to nikt Ci nie zabrania czekania na otwarcie oficjalnej sprzedaży.

Protestujący próbują więc wymóc na prezydencie miasta decyzje, na które ten nie ma wpływu (ponieważ takie warunki ustalił sam Sting). Również jeśli chodzi o zaproszenia dla wyjątkowych osób.

argumenty z najgłębszych odmętów dupy

Facebookowi „aktywiści” sięgają bowiem po argumenty kompletnie z dupy twierdząc, że bilety zostaną rozdane wszystkim bliżej niesprecyzowanym przyjaciołom i krewnym Królika, zamiast wyjątkowym i zasłużonym mieszkańcom regionu. Tymczasem osoby, którym władze miasta mają wręczyć zaproszenia zostały przez piosenkarza bliżej określone:

Koncert będzie rejestrowany przez TVP i pojawi się na antenie telewizji 1 stycznia. Zaproszenia otrzymają wyjątkowe osoby: osoby niepełnosprawne, działacze, społecznicy – takie jest życzenie samego artysty
~ mówi przedstawiciel producenta Wojciech Zaguła z SOS Music.

Absurdalne wydają się więc pomysły oburzonych mieszkańców, które można przeczytać na Facebooku:

– Upublicznienie listy zaproszonych gości – Organizatorzy nie muszą nikomu niczego udowadniać. Swoją drogą na miejscu zaproszonych gości bałbym się upublicznienia moich danych osobowych w obliczu złości, nienawiści i agresji osób domagających się upublicznienia listy.
Manifestacja przed CKK jordanki – Drodzy torunianie, przykro mi to mówić, sracie we własne gniazdo. Ale proszę bardzo, zróbcie w mieście wieś.
– Blokowanie wejść – Myślałem, że manifa mnie zaskoczyła, ale to? C’mon, mamy dwudziesty pierwszy wiek. Nie zachowujcie się jak zwierzęta.
– Licytacja wejściówek – Pomijając już po raz kolejny sprzeczność z ideą artystyczną wydarzenia, wolę żeby bilety dostały osoby zasłużone niż „kto da więcej”.

Ponadto warto zauważyć, że prezydent i marszałek mają twardy orzech do zgryzienia rozdzielając zaproszenie dla torunian. Do podziału mają oni bowiem mniej niż połowę wszystkich zaproszeń, ponieważ reszta z nich musi zostać rozdzielona pomiędzy innych organizatorów takich jak S.O.S Music, wytwórnię fonograficzną Universal Music Polska, Grupę Energa i Telewizję Polską, która 1 stycznia 2017 roku pokaże koncert w „Jedynce”.

To normalna praktyka, która nie jest żadną nowością – sponsorzy zawsze dostają pewną pulę biletów (tu: zaproszeń), które mogą dowolnie rozdysponować. Dzieje się tak podczas koncertów, festiwali, spektakli, konferencji, a nawet wydarzeń sportowych.

Media podają, że z dziewięciuset miejsc na sali koncertowej, jedna trzecia została już przeznaczona dla sponsora głównego. Kolejne dwieście zaproszeń (co wynika z deklaracji Marszałka Całbeckiego) zostanie przekazane Urzędowi Miasta i Urzędowi Wojewódzkiemu, które mają przekazać je mieszkańcom poprzez konkursy organizowane we współpracy z lokalnymi mediami.

Pozostaje więc 400 miejsc do rozdysponowania pomiędzy resztę organizatorów oraz osoby wyjątkowe, o których mówił Sting i – uwaga – fanów, dla których darmowe zaproszenia na galę w Toruniu mają się pojawić niebawem na stronie stronie internetowej artysty – Sting.com.

Jak widać zarówno miasto jak i organizator zadbali o to, aby zadowolić każdego po trochu. Swoją drogą ciekaw jestem, ile awatarów spośród tych wszystkich niezadowolonych, którzy podpisując się imieniem i nazwiskiem wyzywają organizatorów, zobaczę niedługo w błagalnych komentarzach pod profilami portali i gazet.

Także tego, do zobaczenia na koncercie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Skomentuj